Autor zwraca uwagę, że niezdecydowanie Darwina oraz jego brak pewności siebie jako biologa były realne i nie wynikały z udawanej skromności, co zostało udokumentowane w nie mniej niż pięciu poprawionych edycjach O powstawaniu gatunków, opublikowanych jedna za drugą w niewielkich odstępach czasu w okresie dziesięciolecia od pierwszego wydania z roku 1859. W późniejszych – zmodyfikowanych – wersjach książki robił on wszystko, co mógł, by uwzględnić wysunięte przez innych głosy krytyki (wobec których zawsze pozostał wyjątkowo wrażliwy). Niewiele w nim było z postawy zaślepionego fanatyka, którą zwykle kojarzymy z niektórymi współczesnymi zwolennikami teorii angielskiego przyrodnika. Darwin zawsze przyznawał, że nie ustanie w wysiłkach w rozwijaniu swojej teorii aż do momentu, w którym pojawi się lepsza jej wersja. Należy sądzić, że to, co na pierwszy rzut oka zdawało się zwyczajną dżentelmeńską skromnością, było w rzeczywistości najzupełniej szczere.
Jest wobec tego prawdopodobne, że Darwin z aprobatą przyjąłby wiele ze współczesnych odkryć jako uzupełnienie i wzbogacenie własnej teorii – kilka ostatnich dziesięcioleci dostarczyło intrygujących dodatków dla darwinowsko-lamarckowskiej sagi. Idea „wykraczającej poza geny” dziedziczności jest dziś przedmiotem niesłabnącego zainteresowania w ramach epigenetyki. I chociaż niektóre z wyników najnowszych badań okazały się trudne do interpretacji, współczesne osiągnięcia naukowe ostatecznie potwierdziły niepokoje Darwina oraz podejrzenia Kammerera i Koestlera, że wyjaśnienia darwinowskie nie mogą w żaden sposób opisać całej historii życia.
Bieżące badania mają znaczący wpływ na interpretację O powstawaniu gatunków. Wielu współczesnych Darwinowi nie pojmowało jego dzieła jako jednoznacznego traktatu, lecz jako dokumentację pełnej niuansów dyskusji, do której niektórzy – jak Charles Kingsley, Charles Lyell, a także Julian Huxley (nawet on ostatecznie nie zaakceptował postulatu doboru naturalnego) – nie wahali się dopisać własnych „raportów mniejszości”. Uważam, że to właśnie ten „dyskusyjny” sposób może być najbardziej odpowiedni do lektury O powstawaniu gatunków także w naszych czasach – jako godna pochwały próba zgłębienia niezgłębionych tajemnic, której autor w najlepszym przypadku może zostać wysłuchany, lecz – jak to określił Samuel Coleridge – „bez domniemania nieomylności”.
Pełna wersja tekstu: https://wp-projektu.pl/teksty/przeklady/darwin-i-duch-lamarcka/